Prof. Hryniewicz: rośnie liczba serotypów opornych na antybiotyki

O tym, jakie szczepienia powinny być powszechnymi, a z jakich można zrezygnować nie wiedzielibyśmy, gdyby nie dane epidemiologiczne – mówi prof. prof. Waleria Hryniewicz, konsultant krajowy w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej.

Rynek Zdrowia: – Czy epidemiologia lokalna powinna mieć wpływ na wybór konkretnego produktu do kalendarza szczepień?
Prof. Waleria Hryniewicz: – Epidemiologia lokalna ma ogromne znaczenie przy doborze konkretnej szczepionki. Szczególnie, kiedy decydujemy czy powinna być wprowadzona do powszechnego kalendarza szczepień.

Wiadomo, że mamy różnego rodzaju choroby zakaźne, których występowanie nie zawsze dotyczy ogółu populacji. Nie wszystkie są dla nas niebezpieczne. Od tego właśnie zależy zasadność ich stosowania. To właśnie dane epidemiologiczne pokazują, że nie ma sensu szczepić wszystkich np. przeciwko wściekliźnie, tylko m.in. osoby pokąsane.

Podobnie wygląda kwestia szczepień przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu A. Tu zakażenia są związane m.in z wykonywaniem pewnych zawodów i w tej grupie taka profilaktyka jest zalecana. Tak więc wiedza epidemiologiczna pokazuje czy dany problem jest powszechny, czy dotyka wybranych grup zawodowych, wiekowych lub pewnego obszaru. Od tego zależy wdrożenie konkretnych działań.

Dane epidemiologiczne mogą mieć duże znaczenie także przy wyborze konkretnej szczepionki spośród kilku dostępnych w danej grupie na przykład, gdy mamy do czynienia ze szczepionkami, które nie chronią przed wszystkimi genotypami. Tak jak m.in. w przypadku HPV.

Trzeba pamiętać, że mamy też takie szczepionki jak np. meningokowe, gdzie serotypów odpowiedzialnych za zakażenia u ludzi jest kilkanaście. Jeżeli sprawdzimy, które z nich występują w danej populacji wiemy, czy zastosowanie danej szczepionki będzie skuteczne.

Właśnie na tej podstawie w Anglii, gdzie występuje wysoka zapadalność na choroby wywołane przez meningokoki, wprowadzono powszechne szczepienia w danych grupach serotypów.

Trudna sytuacja jest ze szczepionką pneumokokową. Mamy na rynku 3 szczepionki, o różnym składzie, jednak żadna z nich nie chroni przed wszystkimi serotypami. Dzieje się tak, ponieważ w tym przypadku mamy aż 97 serotypów i obecnie nie jest możliwe, aby w jednej szczepionce umieszczono tyle antygenów.

Ale właśnie dzięki monitorowaniu i danym epidemiologicznym jesteśmy w stanie najskuteczniej dobrać skład szczepionki, by te chroniły przed najczęściej występującymi serotypami odpowiedzialnym za najcięższe zachorowania w danych populacjach. Tak opracowane szczepionki są skutecznym narzędziem w walce z drobnoustrojami.

– Czy w Polsce dysponujemy tego typu danymi?
– Oczywiście prowadzony jest taki monitoring. Wirusy bardzo dobrze śledzi Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. Krajowy Ośrodek Referencyjny ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego (KOROUN) monitoruje pozaszpitalne bakteryjne zakażenia wywoływane m.in. przez: meningokoki, pneumokoki, Haemophilus influenzae, paciorkowce grupy A i B.

Na podstawie danych epidemiologicznych wiedzieliśmy, że H. influenzae typu b (Hib) stanowi realne zagrożenie dla dzieci w Polsce i dlatego szczepienie zostało w 2007 r. wprowadzone do kalendarza szczepień. Obecnie dane z monitoringu wskazują, że ten krok zdecydowanie wpłynął na częstość zachorowań wywołanych pałeczką gatunku Haemophilus influenzae. Praktycznie nie mamy już zachorowań u dzieci, które były zaszczepione.

Dzięki dosyć intensywnej edukacji – nie tylko lekarzy, ale i pacjentów – dostajemy coraz więcej materiału do badań i nasza wiedza coraz lepiej odzwierciedla prawdziwą sytuację epidemiologiczną w kraju. Zdecydowanie poprawiło się to od 1997 r., kiedy rozpoczynaliśmy monitoring w ramach KORUN.

Zdobyta w tym czasie wiedza jednoznacznie wskazuje, że obecnie największym zagrożeniem są dla naszej populacji pneumokoki.

– Czy w zakresie epidemiologii Polska różni się od innych krajów europejskich?
– Trudno jest nas porównywać do państw europejskich, gdzie pewne szczepienia, na który my wciąż czekamy, są powszechnie stosowane. Np. w Anglii, gdzie od dawna realizowane są szczepienia przeciwko meningokokom grupy C, praktycznie nie ma zachorowań przez nie wywołanych. Chyba , że są to przypadki zawleczenia choroby z innych rejonów świata.

Również w przypadku pneumokoków trudno nam się porównywać do państw Unii, w których ten rodzaj profilaktyki stosowany jest od dawna. Możemy, co najwyżej, porównywać się do sytuacji w tych krajach, która miała miejsce przed wprowadzeniem szczepień.

Widzimy jednak jakie zmiany zachodzą w epidemiologii w naszym kraju na przestrzeni lat. Wskazuje ona, jakie serotypy, są najczęstszą przyczyną zachorowań, jakie zaczynają być coraz częstsze. Niepokoi nas, że obserwujemy wzrost liczby serotypów opornych na antybiotyki.

– Co powinno być priorytetem przy rozszerzaniu kalendarza szczepień w kontekście zagadnień, o których rozmawiamy?
– Nie ma żadnej wątpliwości, że takim priorytetem – zarówno w opinii konsultanta w dziedzinie pediatrii, jak i towarzystwa wakcynologii oraz rady sanitarno-epidemiologicznej przy GIS – są szczepienia przeciwko pneumokokom. Polska jest ostatnim krajem w Unii Europejskiej, który nie ma powszechnych takich szczepień dzieci.

Pneumokoki mogą wywoływać groźne dla życia choroby, zarówno u dzieci, jak i u dorosłych. Od zapalenia ucha środkowego, zapalenia zatok czy nieinwazyjnego zapalenia płuc po ciężkie zakażenia inwazyjne – zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie płuc z bakteremią oraz sepsę.

Pneumokoki są odpowiedzialne za połowę bakteryjnych zapaleń opon mózgowo-rdzeniowych u dorosłych. W tym przypadku śmiertelność sięga 30 proc. Dane z Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego wskazują, że inwazyjne zakażenie kończy się w Polsce śmiercią w przypadku niemal połowy zakażonych w wieku 45-64 lat, u co piątego 20-, 30- i 40-latka, u 3 proc. dzieci do 2. roku życia oraz u 4,5 proc. dzieci w wieku 5-9 lat.

Przy tym trzeba pamiętać, że pneumokoki to jedne z najczęściej występujących bakterii w naszym otoczeniu. Łatwo o zakażenie, wystarczy bowiem bezpośredni kontakt z chorym lub nosicielem bądź obecność w powietrzu drobnych kropelek wydzieliny z dróg oddechowych lub śliny.

źródło: rynekzdrowia.pl