Sprawa dotyczyła umowy kredytu indeksowanego zawartej w oparciu o identyczny wzór umowy, którego zapisy wcześniej zakwestionował Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w wyroku przeciwko bankowi Millennium S.A. uznając, że niektóre z nich mają charakter nieuczciwy (abuzywny).
Należy docenić wkład Sądu w rozpoznanie tej kilkutomowej sprawy. Sąd zapoznał się z aktami sprawy i wykazał się analitycznym podejściem do całości bardzo obszernego materiału. Z całą pewnością jest to orzeczenie pozytywne dla ewolucji poglądów sądów.
Sprawa jest precedensowa z kilku powodów.
Po pierwsze, Sąd wskazał, że umowa kredytu indeksowanego jest umową nienazwaną a nie typową umową kredytu, o której mowa w prawie bankowym. Jest to umowa o produkt finansowy jedynie zbliżony do kredytu, umowa, w której elementem przedmiotowo istotnym jest indeksacja.
Po drugie, Sąd podkreślił, że nie jest to kredyt walutowy lecz hybryda kredytu złotówkowego z kredytem walutowym.
Po trzecie, Sąd zaznaczył, że indeksacja nie jest waloryzacją, o której mowa w kodeksie cywilnym, co do tej pory stanowiło linię obrony banków. Inny jest cel waloryzacji a inny klauzuli indeksacyjnej.
Po czwarte, Sąd wskazał, że jest związany sentencją wyroku SOKiK uznającego klauzule indeksacyjne za abuzywne w zakresie w jakim nie określają one świadczenia głównego. W konsekwencji Sąd z automatu uznał, że klauzula indeksacyjna Banku Millennium odwołująca się do kursu kupna dla uruchomienia kredytu dowolnie ustalanego przez bank jest abuzywna i należy ją usunąć z umowy.
Po piąte, Sąd stwierdził, że klauzuli abuzywnej nie można modyfikować, w szczególności przez wprowadzanie kursu rynkowego czy kursu średniego NBP, tj. Sąd ma prawo albo umowę utrzymać bez klauzuli abuzywnej lub uznać, że tej umowy bez klauzuli nie da się utrzymać.
W konsekwencji, Sąd uznał, że ponieważ klauzula indeksacyjna nie wiąże, bo jest abuzywna, to nie ma kursu, po którym mogłaby się dokonać indeksacja, zatem nie można określić świadczenia głównego stron w walucie indeksacyjnej, co w konsekwencji zgodnie z prawem cywilnym, prowadzi do upadku umowy od początku, jest nieważna, nie istnieje. Choć umowa została formalnie zawarta to pomiędzy stronami nie doszło do nawiązania stosunku prawnego. W konsekwencji, żadna ze stron nie była zobowiązana do świadczeń na podstawie tej umowy. Z tego powodu Sąd zasądził nie tylko nadpłaty ale także jedną ratę w całości, o którą powództwo zostało rozszerzone w ostatniej chwili. To rozszerzenie powództwa o jedną ratę postawiło Sąd przed koniecznością oceny czy umowa jest czy nie jest ważna.
Wyrok nie jest prawomocny. Rozstrzygniecie w tej sprawie może mieć jednak wpływ tak na ocenę pozwu zbiorowego przeciwko bankowi Millennium S.A. jak też na ocenę umów kredytów indeksowanych przez niego zawartych, a także na kwoty wykazane w sprawozdaniu finansowym banku.
Ten wyrok to krok naprzód, ale nie jest to jeszcze to orzeczenie, na które czekamy. To jest taki wyrok „hybrydowy”. Sąd pominął jedną kwestię, być może dla dobra ogółu. W prawie cywilnym sankcją za to, że umowa typowa, o nazwie i celu właściwym dla umowy typowej, np. umowy kredytu, zawiera elementy przedmiotowo istotne atypowe, tj. inne niż elementy przedmiotowo istotne określone przez ustawę dla umowy typowej, np. indeksację, nie jest uznanie jej za umowę nienazwaną lecz za umowę nieważną. Inaczej nie byłoby w kodeksie cywilnym art. 58 k.c. i art. 353(1) k.c. które wskazują, że jeżeli czynność prawna jest sprzeczna z ustawą to jest po prostu nieważna. Te przepisy nie przewidują, że w razie sprzeczności z ustawą przechodzimy na reżim umowy nienazwanej. I o to będziemy dalej walczyć w sądach, aby prawo było stosowane tak, jak tego wymagają przepisy. Jednoznacznie.
źródło: polskatimes.pl