Z opublikowanego raportu NIK, oceniającego pracę NFZ w 2016 r. wynika, że pacjenci z podejrzeniem nowotworu dzielą się na tych z kartą DiLO i całą resztę, czekającą na niezbędne badania nawet dwukrotnie dłużej. „Życie pacjenta zależy od miejsca zamieszkania, a zasada równości w dostępie do opieki zdrowotnej to fikcja”– mówi Bartosz Poliński, prezesFundacji Onkologicznej Alivia.
Raport wykazał, że wydatkowanie środków publicznych przez NFZ w ubiegłym roku nie było w pełni efektywne, a w porównaniu do 2015 r. nie stwierdzono poprawy dostępu do świadczeń zdrowotnych.
Wydatki na leczenie pacjentów onkologicznychw porównaniu do 2015 r., zarówno na poziomie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej wzrosły o 11,6% do 289 mln zł, a w ramach leczenia szpitalnego o 7% do poziomu niemal 4 mld zł. Niemal 1,5 mld zł zostało przekazanych na realizację świadczeń w ramach pakietu onkologicznego. Pacjenci objęci szybką ścieżką diagnostyki onkologicznej mogą się uważać za szczęśliwców.
NIK wskazuje, że pacjenci, którym nie wystawiono tzw. zielonej karty, czekali na świadczenia diagnostyczne nawet dwukrotnie dłużej. Brakuje też informacji w jaki sposób z dodatkowych pieniędzy skorzystali pacjenci. „Nasze dane dotyczące czasu oczekiwania na diagnostykę obrazową pokazały podobne informacje” – komentuje Poliński.
„Ktoś powinien wytłumaczyć obywatelom dlaczego kod pocztowy i łut szczęścia mają decydować o ich życiu lub śmierci” – dodaje.
Przedstawiciele fundacji chcą w przyszłym roku wystąpić do ministra zdrowia z prośbą o szczegółowe wyjaśnienia dotyczące przyczyn różnic w dostępności świadczeń onkologicznych. Dokumenty w tej sprawie trafią również do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Rzecznika Praw Pacjenta.
źródło: pulsmedycyny.pl