Z prof. Bogusławem Wolniewiczem rozmawia Maciej Pieczyński.
MACIEJ PIECZYŃSKI: Jak ocenia pan „dobrą zmianę”?
PROF. BOGUSŁAW WOLNIEWICZ: Hasło „dobra zmiana” uważam za niefortunne, bo samochwalcze. Przypomina hasło Baracka Obamy: „Hope and change”. Zmiana powinna być sama widoczna, nie samochwalczo zapowiadana. Patrzę na rządy PiS z niepokojem. W czasie wyborów wydawało się, że po zwycięstwie orientacji prawoskrętnej przeważy linia koncyliacyjna, że dojdzie do zapowiadanej przez Andrzeja Dudę odbudowy wspólnoty narodowej. Tymczasem zwyciężyła linia konfrontacyjna, a Jarosław Kaczyński prowadzi politykę wręcz awanturniczą. Przykładem jest jego agresywne przemówienie z 10 kwietnia.
Jednak na tych samych uroczystościach koncyliacyjnie przemawiał prezydent Duda…
Prezydent Duda w tym przemówieniu jakby odzyskał swoje poprzednie koncyliacyjne ego. Natomiast Kaczyński, który przemawiał po Dudzie, odciął się od tych pojednawczych słów. Wysunął za to trzy hasła: „Tuska pod sąd”, „Lechowi Kaczyńskiemu pomnik”, „Macierewiczowi chwała”. To było wyzwanie rzucone całemu umiarkowanemu skrzydłu lewoskrętnej strony naszej sceny politycznej, a także umiarkowanemu skrzydłu zwolenników PiS, do którego sam należę.
A czy określanie mianem „targowicy” polityków PO, którzy poparli – a być może współtworzyli – rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski, jest również wyzwaniem rzuconym umiarkowanym „lewoskrętnym”?
Nie. Obecnie nowa targowica jest u nas w pełnym rozkwicie. Piętnowanie Platformy, wyciągającej konflikty polskie na forum międzynarodowe, jest słuszne. Jednakże, głosując na PiS, liczyłem, że partia ta będzie dążyć do porozumienia umiarkowanych sił obu stron; i do zneutralizowania ekstremistów tu i tam. Tymczasem okazuje się, że w PiS ekstremiści – tacy jak Kaczyński, Macierewicz i Ziobro – biorą górę. Patrzę na to z niepokojem i trwogą.
Komitet Obrony Demokracji to też ekstremiści?
KOD to po prostu agentura. (…)
Bogusław Wolniewicz – profesor nauk humanistycznych, filozof, logik, twórca ontologii sytuacji i publicysta
Cały artykuł dostępny jest w 17/2016 numerze tygodnika Do Rzeczy