Sędzię Martę Pilśnik z Warszawy z zarzutów dyscyplinarnych uniewinniła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Izba uznała, że sędzia miała prawo umorzyć sprawę prokuratora, któremu immunitet uchyliła nielegalna Izba Dyscyplinarna. TO PIERWSZY taki wyrok dotyczący ścigania przez ludzi ministra Ziobry za podważenie legalności instytucji powołanych w wymiarze sprawiedliwości przez PiS. Sędzia Marta […] Sędzię Martę Pilśnik z Warszawy z zarzutów dyscyplinarnych uniewinniła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Izba uznała, że sędzia miała prawo umorzyć sprawę prokuratora, któremu immunitet uchyliła nielegalna Izba Dyscyplinarna.
TO PIERWSZY taki wyrok dotyczący ścigania przez ludzi ministra Ziobry za podważenie legalności instytucji powołanych w wymiarze sprawiedliwości przez PiS.
Sędzia Marta Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia – na zdjęciu u góry – została uniewinniona z zarzutów dyscyplinarnych 10 stycznia 2023 roku. Zrobił to skład nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN (zastąpiła ona zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną): legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz, neo-sędzia SN Marek Dobrowolski i ławnik Wojciech Szczepka.
ędzia była oskarżona przez rzecznika dyscyplinarnego o to, że w sierpniu 2021 roku uchyliła areszt wobec oskarżonego prokuratora i umorzyła wytoczoną mu sprawę karną. Pilśnik zrobiła tak, bo immunitet prokuratorowi uchyliła Izba Dyscyplinarna. Sędzia powołała się na nowe wtedy orzeczenia ETPCz i TSUE, w których zakwestionowano legalność tej Izby. I orzekła, że skoro nie jest ona legalnym sądem, to nie mogła uchylić prokuratorowi immunitetu i nie można było go oskarżyć. Dlatego umorzyła sprawę.
Za to rzecznik dyscyplinarny oskarżył ją o przekroczenie uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego i o złamanie artykułu 107 paragrafu 1 punktu 3 ustawy o ustroju sądów. Przepis ten PiS wprowadził w ustawie kagańcowej.
Na jego podstawie rzecznik zarzucił Pilśnik kwestionowanie stosunku służbowego, powołania neo-sędziów SN z byłej Izby Dyscyplinarnej oraz podważanie legalności tejże Izby, a także neo-KRS, która daje wadliwe nominacje neo-sędziom.
Zarzucił, że sędzia zrobiła to w trzech czynach – uchylając tymczasowy areszt prokuratorowi, wyłączając jego sprawę do oddzielnego postępowania, a następnie umarzając ją. Zdaniem rzecznika decyzje procesowe sędzi opierały się tylko na kwestionowaniu statusu Izby Dyscyplinarnej.
Rzecznik domagał się, by za to ukarać Pilśnik przeniesieniem na inne stanowisko służbowe.
Sędzia miała prawo podważyć legalność Izby Dyscyplinarnej
Nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej uniewinniła jednak sędzię z tych trzech zarzutów dyscyplinarnych. W blisko półgodzinnym ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Wiesław Kozielewicz podkreślał, że sędzia nie może być karany za wykładnię i stosowanie prawa, nawet jeśli zrobił to z błędem.
Wynika to z wcześniejszego orzecznictwa dyscyplinarnego SN, ale też ze znowelizowanej przez PiS ustawy o SN z czerwca 2022 roku (to był projekt prezydenta). Tą ustawą zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną i powołano na jej miejsce nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Zniosła ona też karalność za podważanie statusu neo-sędziów jak i instytucji powołanych w wymiarze sprawiedliwości przez PiS m.in. Izby Dyscyplinarnej i neo-KRS.
Sędzia Kozielewicz też się na to powołał. Skład nowej Izby nie odniósł się jednak ani słowem do tego, czy Izba Dyscyplinarna była legalna. Kozielewicz napomknął tylko, że sędzia Pilśnik miała prawo uznać, że nie jest ona sądem.
Wyrok ten nie jest prawomocny, rzecznik dyscyplinarny może się jeszcze odwołać. Obrońcami sędzi byli: prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski, prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski i adwokat Krzysztof Jamrozik. O szczegółach wyroku piszemy w dalszej części tekstu.
Orzeczenie sędzi Pilśnik o umorzeniu sprawy oskarżenia prokuratora utrzymał w mocy sąd odwoławczy.
Za umorzenie oskarżenia prokuratora, któremu immunitet uchyliła Izba Dyscyplinarna, ścigany jest też sędzia Maciej Rutkiewicz z Elbląga. Też ma za to sprawę dyscyplinarną. Niedawno jego umorzenie skontrolował jednak Sąd Okręgowy w Elblągu i utrzymał je w mocy. Czym przyznał rację sędziemu. To orzeczenie 5 stycznia 2023 roku wydał sędzia Krzysztof Korzeniewski.
Jak ścigano sędzię Pilśnik
Sędzia Marta Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia jako jeden z pierwszych w Polsce sędziów, wykonała orzeczenia TSUE i ETPCz z lipca 2021 roku. Trybunały orzekły w nich, że Izba Dyscyplinarna nie jest legalnym sądem.
Na ich podstawie w sierpniu 2021 roku sędzia uchyliła tymczasowy areszt wobec prokuratora Andrzeja Z., oskarżonego m.in. o korupcję. Potem wyłączyła sprawę Z. do odrębnego postępowania (był on oskarżony w większej sprawie, w której było czterech oskarżonych). Prokuratura odwołała się od uchylenia aresztu, ale sąd okręgowy nie rozpoznawał jej zażalenia. Więc w listopadzie 2021 roku sędzia umorzyła sprawę Andrzeja Z. uznając, że immunitet uchylił mu nielegalny sąd. A skoro tak, to nie można było oskarżyć Andrzeja Z.
Umorzenie sprawy podtrzymał potem sąd okręgowy. A zażalenie prokuratury na uchylenie aresztu pozostawiono bez rozpoznania. Bo sprawa była już umorzona.
Sędzia Marta Pilśnik nie po raz pierwszy pokazała wtedy, że jest niezależnym sędzią. To ona w 2020 roku uniewinniła byłego ministra skarbu Emila Wąsacza, oskarżonego w sprawie prywatyzacji PZU w 1999 roku. Sędzia nie zgodziła się też na areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego, którego ściga Prokuratura Krajowa w związku ze sprawą GetBack.
A wcześniej wydała orzeczenie, że zatrzymanie i legitymowanie obywatela protestującego przeciwko marszowi ONR było bezzasadne i nieprawidłowe.
Za umorzenie sprawy prokuratora Andrzeja Z. spadły na nią jednak błyskawiczne represje. Na miesiąc od orzekania odsunął ją osobiście sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Minister złamał w ten sposób zabezpieczenie TSUE z 14 stycznia 2021 roku, w którym Trybunał zawiesił działalność Izby Dyscyplinarnej i stosowanie przepisów kagańcowych pozwalających na ściganie sędziów za stosowanie prawa UE.
Pilśnik zrobiono też błyskawiczną dyscyplinarkę. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota postawił jej trzy zarzuty.
O dalszym, bezterminowym zawieszeniu sędzi miała zdecydować nielegalna Izba Dyscyplinarna, która miała ocenić zasadność decyzji ministra. Ale nie zdążyła zawiesić sędzi. Bo akta jej sprawy przejęła Małgorzata Manowska, neo-sędzia SN na stanowisku I prezesa SN.
Decyzję Ziobry skontrolowała już nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej i we wrześniu 2022 roku odmówiła dalszego zawieszenia sędzi. W składzie orzekającym był m.in. Wiesław Kozielewicz; który już wtedy podkreślał, że sędzia nie może być ścigany i karany za działalność orzeczniczą.
Sędzia ma prawo do błędu
Na rozprawie we wtorek 10 stycznia 2023 roku wniosek o ukaranie sędzi Pilśnik popierał zastępca rzecznika dyscyplinarnego Piotr Grenda, działający przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Popierał mimo, że już wiadomo, że znowelizowana przez PiS ustawa o SN z 2022 roku wyklucza karanie sędziów za stosowanie i wykładnię prawa.
Popierał też mimo to, że przepis kagańcowy, który zastosowano do oskarżenia sędzi (artykuł 107 paragraf 1 punkt 3 ustawy o sądach), został zawieszony przez TSUE 14 lipca 2021 roku. Grenda za wykonanie orzeczeń TSUE i ETPCz domagał się dla sędzi Pilśnik kary przeniesienia na inne stanowisko służbowe. Jego wystąpienie było krótkie.
Z kolei trzej obrońcy sędzi przemawiali blisko pół godziny. Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski podkreślał, że Pilśnik nie kwestionowała powołania neo-sędziów Izby Dyscyplinarnej. Podważała całą Izbę jako sąd. Zaznaczał, że nie ona pierwsza nie uznała Izby za legalny sąd. Podobnie uczyniły TSUE, ETPCz, SN i NSA. „Kierowała się linią orzeczniczą. Czy za sądzenie mamy karać sędziego?” – pytał retorycznie.
Mówił, że państwo uruchomiło przeciwko sędzi całą aparaturę. Miała też postępowania służbowe i kontrole prowadzonych spraw. „Do dziś nie wygrzebuje się z kolejnych kontroli i nieprzyjemności, które ją spotykają” – podkreślał Prusinowski. Drwił, że kara przeniesienia będzie dla sędzi nagrodą, bo jej wydział jest mocno obciążony sprawami karnymi.
Mówił, że ze względu na ilość szykan ta sprawa zaczyna wyglądać na polowanie z nagonką. A tymczasem sędzia położyła na szali swoją karierę i uznała, że ważniejsze są prawa oskarżonego.
Prusinowski: „A mogła udać, że tego nie ma [decyzji o uchyleniu immunitetu przez nielegalną Izbę-red.] i nikt by się jej nie czepiał. Ona sprawdziła się jako sędzia”.
Z kolei prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski mówił, że sędziów można karać tylko za rażące naruszenie prawa i mają oni prawo do błędu. A Pilśnik dokonała wykładni przepisów. Przypomniał, że rzecznik dyscyplinarny podtrzymuje oskarżenie, choć nawet politycy doszli do wniosku, że Izba Dyscyplinarna nie była niezawisłym sądem i ją zlikwidowali.
W podobnym tonie przemawiał adwokat Krzysztof Jamrozik. Mówił, że jeszcze przed nowelizacją ustawy o SN z 2022 roku, nie można było pociągać sędziów do odpowiedzialności za wykładnie prawa, nawet błędną.
Nowa Izba uniewinnia sędzię, ale unika oceny Izby Dyscyplinarnej
Wyrok uniewinniający uzasadniał sędzia SN Wiesław Kozielewicz, który był przewodniczącym składu orzekającego i sprawozdawcą sprawy. Zaczął od tego, że znowelizowana przez PiS w czerwcu 2022 ustawa o sądach w artykule 107 paragraf 3 znosi karalności za: wydanie orzeczenia obarczonego błędem w zakresie wykładni i stosowania prawa (w tym prawa UE), za zadanie pytań prejudycjalnych do TSUE i za ocenę statusu neo-sędziów.
Podkreślał, że wcześniej brak karalności za orzeczenia wynikał z orzecznictwa dyscyplinarnego SN. Dodał, że sędzia mógł być ścigany tylko za rażącą i oczywistą obrazę przepisów prawa. Za jaskrawe błędy. A teraz wpisano to wprost do ustawy o sądach.
Sędzia Kozielewicz uzasadniał wyrok: „Wykładnia i stosowanie prawa są obarczone ryzykiem błędu, bo sędziowie są ludźmi. Sędziowie nie są nieomylni, zdarzają się błędy orzecznicze. Ale skrępowanie sędziego odpowiedzialnością za błąd naruszałoby sędziowską niezawisłość i swobodę orzekania. Sędzia odpowiada tylko za zamierzone, oczywiste i rażące pogwałcenie przepisów. Widoczne dla każdego wady, których usunięcie nie jest możliwe”.
Podkreślał, że sędzia Pilśnik nie naruszyła w rażący sposób przepisów. „Dokonała wykładni przepisów prawa w świetle orzeczeń i wybrała interpretację jaką jej sumienie i znajomość prawa wskazywała” – uzasadniał Kozielewicz.
Dodał: „I nie można stwierdzić, że doszło do bezprawia sądowego. Nie można podzielić koncepcji rzecznika dyscyplinarnego, że mamy do czynienia z zachowaniem sędziego polegającym na kwestionowaniu stosunku służbowego sędziów Izby Dyscyplinarnej i skuteczności ich powołania, czy umocowania organów Rzeczpospolitej Polskiej”.
Kozielewicz przyznał rację obrońcom, że Pilśnik podważyła status Izby jako sądu. Mówił, że sędzia miała do tego prawo.
Nowa Izba w wyroku ani słowem nie odniosła się do statusu Izby Dyscyplinarnej. Sędzia Kozielewicz nie powiedział też wprost czy sędzia prawidłowo zastosowała prawo i orzecznictwo europejskich sądów, czy też zrobiła też dopuszczalny błąd, za który nie może być ścigana.
Sędzia Pilśnik nie była na ogłoszeniu wyroku, nie musiała. Byli jej obrońcy. Wyrok nie jest prawomocny.
źródło: archiwumosiatynskiego.pl