Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta spotkali się w piątek (12 maja) z reprezentantami m.in. pracodawców, przedsiębiorców, aptekarzy, techników farmaceutycznych i pacjentów, by wysłuchać argumentów za i przeciw rozwiązaniu „apteka dla aptekarza”.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział PAP, że „prezydent wsłuchuje się we wszystkie głosy w dyskusji na ten temat”. Dodał, że prezydent podejmie decyzję ws. ustawy w przepisowym terminie, który mija 16 maja.
– Uczestnicy spotkania ustalili, że przedstawią jeszcze swoje stanowiska Kancelarii Prezydenta na piśmie – poinformowała PAP Marzena Napieracz-Lubomska z Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek.
W spotkaniu, jak przekazała, udział wzięli m.in. przedstawiciele: Izby Gospodarczej Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek, Business Centre Club, Związku Zawodowego Techników Farmaceutycznych RP, Konfederacji Lewiatan i Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Napieracz-Lubomska podała, że jej organizacja krytycznie oceniła ustawę.
– Z chwilą wejścia w życie ustawy – nazywanej ”Apteką dla aptekarza” technicy farmaceutyczni zostaną pozbawieni możliwości prowadzenia własnych aptek np. w sytuacji konieczności zmiany lokalizacji, gdy właściciel lokalu wypowie im umowę najmu – wskazała Napieracz-Lubomska.
Jak zauważyła, na rynku funkcjonują obecnie np. spółki techników z magistrami farmacji oraz techników z indywidualnymi właścicielami, prowadzącymi działalność.
Nowelizacja prawa farmaceutycznego – która była inicjatywą poselską – przewiduje, że prawo otwierania nowych aptek będą mieli tylko farmaceuci oraz wprowadza ograniczenia demograficzne i geograficzne dla nowo tworzonych aptek.
Ustawa przewiduje, że prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki będzie miał farmaceuta, posiadający prawo wykonywania zawodu, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, a także spółka jawna lub spółka partnerska, której przedmiotem działalności jest wyłącznie prowadzenie aptek, i w której wspólnikami (partnerami) są wyłącznie farmaceuci posiadający prawo wykonywania zawodu.
Nowela zakłada, że przesłankami do wydania zezwolenia będzie co najmniej 3 tys. mieszkańców gminy przypadających na jedną aptekę i odległość 500 m. od apteki już istniejącej, z wyjątkiem sytuacji, gdy na dzień złożenia wniosku o zezwolenie, od miejsca planowanej lokalizacji apteki do najbliższej apteki funkcjonującej, odległość wynosi w linii prostej co najmniej 1000 m. lub apteka została nabyta od spadkobiercy w całości i jej adres pozostaje aktualny. Farmaceuta będzie mógł posiadać maksymalnie cztery apteki ogólnodostępne.
Nowe przepisy budzą kontrowersje, dzieli zarówno samych farmaceutów, przedsiębiorców jak i polityków.
Kluczowe dla ustawy rozwiązanie „apteki dla aptekarza” znajdowało się w pierwotnej wersji projektu, przygotowanej jako inicjatywa poselska przez PiS. Komisja nadzwyczajna ds. deregulacji rekomendowała odrzucenie projektu; posłowie na posiedzeniu plenarnym zdecydowali w głosowaniu, że będzie procedowany. Komisja opowiedziała się następnie za tym, by prawo prowadzenia aptek mogli posiadać nie tylko farmaceuci mający prawo wykonywania zawodu, ale też inne osoby. Jednak w efekcie zgłoszonych poprawek do ustawy powróciła zasada „apteki dla aptekarza”.
Resort zdrowia ocenia, że zmiany w zakresie prowadzenia aptek są konieczne m.in. dlatego, że apteki sieciowe przejmują coraz większą część rynku. Według MZ, połowa z ok. 15 tys. aptek jest skupiona w sieciach aptecznych. Zdaniem resortu, na nowych przepisach skorzystają małe, rodzinne apteki, które przegrywają w konkurencji z aptekami sieciowymi. „Apteka jest placówką służby zdrowia. Nie każdy ma prawo posiadania szpitala, nie każdy ma prawo do posiadania laboratorium i również apteki. Nie powinno tak być, że służba zdrowia podlega zwykłym zasadom swobody działalności gospodarczej i nigdzie na świecie tak nie jest” – mówił w Sejmie minister Konstanty Radziwiłł.
Krytycznie o rozwiązaniu „apteka dla aptekarza” wypowiadał się m.in. wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Także wicepremier Jarosław Gowin oceniał, że nowela w sposób bezzasadny uprzywilejowuje jedną grupę – farmaceutów i jest sprzeczna z zasadą wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Biuro legislacyjne Kancelarii Senatu podnosiło m.in., że w uzasadnieniu podano, iż przyczyną wprowadzonych zmian jest nieprzestrzeganie przepisów dotyczących m.in. koncentracji aptek. „Remedium na taką sytuację ustawodawca widzi we wprowadzeniu kolejnego obostrzenia w art. 99 (i innych), mimo że wydaje się, iż problem łączy się w bardzo poważnej części ze stosowaniem przepisów dotychczasowych i ich egzekwowaniem” – oceniało Biuro.
Podczas głosowania w Sejmie przeciwko nowelizacji były: PO, Nowoczesna i Kukiz’15, a także m.in. ośmiu posłów z klubu PiS, w tym oprócz Gowina, także Andrzej Sośnierz i Jacek Żalek. Za zmianami opowiedziało się oprócz większości PiS także m.in. 11 posłów PSL, w tym Władysław Kosiniak-Kamysz i Marek Sawicki.
Technicy farmaceutyczni sprzeciwiają się nie tylko „Aptece dla aptekarza”. Krytycznie oceniają m.in. zmianę w art. 91 Prawa farmaceutycznego dotyczyła uprawnień techników farmacji. Ich zdaniem, po jej wejściu w życie nie mogliby oni wydawać nawet niektórych popularnych produktów, np. syropów na kaszel, tabletek na ból gardła czy plastrów nikotynowych. W środę protestowali m.in. w tej sprawie w Warszawie.
Niezadowolenie techników budzi też zapis rozporządzenia MEN z marca tego roku, zgodnie z którym od roku szkolnego 2018/2019 w szkołach prowadzących kształcenie zawodowe nie prowadzi się już rekrutacji kandydatów do klasy I w zawodzie technik farmaceutyczny. Zdaniem techników, faktyczna likwidacja tego zawodu doprowadzi do braków kadrowych w aptekach. (PAP)
źródło: rynekzdrowia.pl